medytacja w ruchu: gdy twoje ciało zaczyna mówić
Zamknij oczy. Wyobraź sobie medytację. Widzisz osobę siedzącą w bezruchu, prawda? A teraz zapomnij o tym obrazku. Bo medytacja może wyglądać zupełnie inaczej – gdy oddychasz w rytm kroków podczas spaceru, gdy w tańcu poddajesz się impulsom ciała zamiast myśleć o układzie choreograficznym, albo gdy podczas jogi stajesz się świadom każdego napięcia w mięśniach. To właśnie medytacja w ruchu – praktyka tak stara jak ludzkość, a wciąż odkrywana na nowo.
Pamiętam swoją pierwszą sesję mindful dance – miałam wrażenie, że moje ciało nagle zaczęło mówić językiem, którego przez lata nie rozumiałam. I nie chodziło o technikę czy estetykę ruchu, ale o to dziwne poczucie, że wreszcie słyszę, co chce mi powiedzieć moje własne ciało.
Gubimy się w głowie, odnajdujemy w ciele
W kulturze, która fetyszyzuje produktywność i racjonalne myślenie, często tracimy kontakt z własną fizycznością. Ból brzucha przed ważnym spotkaniem? Wypijamy magnez. Drżące dłonie przed wystąpieniem? Udajemy, że tego nie ma. Medytacja w ruchu uczy czegoś zupełnie odwrotnego – bycia w pełni obecnym w swoim ciele, nawet gdy to niewygodne.
Podczas warsztatów z jogi w ruchu, które prowadzę, zawsze powtarzam: Jeśli czujesz, że coś cię boli – zatrzymaj się. Ale najpierw zobacz, czy to ból, którego trzeba unikać, czy może wiadomość, której warto posłuchać. Ciało nigdy nie kłamie, tylko my często nie umiemy go słuchać.
Emocje, które tańczą
Kasia przyszła na moje zajęcia po rozstaniu. Nie chcę o tym mówić – powiedziała na początku. Nie musiała. Kiedy puściliśmy melancholijną muzykę, jej ciało zaczęło opowiadać całą historię – szarpane, urywane ruchy, które nagle zmieniły się w płynny taniec, gdy dotarła do momentu akceptacji. To właśnie moc medytacji w ruchu – pozwala wyrazić to, na co często brakuje nam słów.
W dynamicznych formach medytacji:
- Złość może stać się mocnym, zdecydowanym ruchem
- Smutek – powolnym kołysaniem
- Radość – spontanicznym podskokiem
I nie chodzi o to, by ładnie się poruszać, ale by być autentycznym. Nawet jeśli to oznacza, że przez pół zajęć siedzisz w kucki i tylko obserwujesz innych.
Małe rewolucje w codzienności
Efekty? Często zaskakująco prozaiczne. Mój uczestnik Marek opowiadał, jak po miesiącu praktyki w końcu zauważył, że podczas pracy przy komputerze… wstrzymuje oddech. Inna osoba odkryła, że zawsze napina mięśnie brzucha, gdy rozmawia z teściową. Świadomość to pierwszy krok do zmiany.
Medytacja w ruchu uczy nas:
- Rozpoznawać pierwsze oznaki stresu w ciele
- Uwalniać napięcie, zanim się skumuluje
- Być obecnym nawet podczas najzwyklejszych czynności
Nie dla każdego? I dobrze!
Medytacja w ruchu nie jest magicznym rozwiązaniem dla wszystkich. Osoby, które lubią kontrolę, mogą czuć się początkowo nieswojo. Dla tych z trudnymi doświadczeniami związanymi z ciałem, może to być wyzwanie wymagające wsparcia terapeuty.
Ale właśnie w tym tkwi jej piękno – uczy akceptacji tego, co jest, bez narzucania jednego słusznego sposobu bycia. Jak mawiał mój nauczyciel: Nie ma złych ruchów, są tylko nieuważne.
Zacznij teraz. Naprawdę, teraz.
Nie potrzebujesz specjalnego stroju, maty ani nawet dużo miejsca. Spróbuj tego:
- Wstań na minutę od czytania tego tekstu
- Zamknij oczy i poczuj kontakt stóp z podłogą
- Zacznij poruszać się bardzo powoli – może to być kołysanie, kręcenie się w kółko, cokolwiek
- Gdy myśli przychodzą (a będą), zauważ je i wróć do odczuć w ciele
- Po 2-3 minutach zatrzymaj się i sprawdź, jak się czujesz
To nie musi być duża praktyka. Czasem wystarczy świadomie przejść się po mieszkaniu, czując każdy krok. Albo podczas mycia naczyń zauważyć napięcie w ramionach i świadomie je rozluźnić. Medytacja w ruchu to nie kolejny punkt w grafiku, ale sposób bycia w świecie.
Może więc zamiast czytać dalej o medytacji… po prostu wstań i zacznij ją praktykować? Twoje ciało już wie, jak to zrobić. Trzeba mu tylko dać szansę.